Z wielkim smutkiem zawiadamiam że dnia 28 marca br. umarł Ryszard SOJKA - mój wielki przyjaciel, wspaniały człowiek, świetny długoletni zawodnik "Kolejarza", uosobienie koleżeństwa i lojalności klubowej...
Będziemy za Tobą tęsknili, żegnaj kochany przyjacielu...
Ze wspomnień Grzegorza Falkowskiego - Był ostoją drugiej drużyny szpadowej naszego Klubu i pretendował do drużyny reprezentacyjnej. Wspominam jednak tu specjalnie Ryszarda przede wszystkim dlatego, że Rysiu był jakby symbolem koleżeństwa, oddania Klubowi. Swą spontanicznością, bezinteresowną przyjaźnią, wręcz uwielbieniem braci klubowej walnie współtworzył tę niepowtarzalną atmosferę ciepła klubowego, tego oddania, tego braterstwa na planszy i poza nią, dzięki swemu dobremu sercu, koleżeństwu i wrodzonej inteligencji – stał się jednym z najważniejszych i najmilszych kolegów klubowych. Zawsze pamiętał będę Rysiowi w tym pozytywnym znaczeniu ; - jego postawę w Siofok nad Balatonem, kiedy to jak Rejtan wszedł pomiędzy dwóch naszych kolegów, którzy omal nie pobili się o względy jakiejś dziewczyny i wykrzyczał im, że „po moim trupie” będziecie się bić, obaj moi przyjaciele i w dodatku nie pozwolę byście kompromitowali polską ekipę u braci węgierskich.


