Floret
„Szpada d `Artagnana w służbie Królowej, szabla Murata w służbie Cesarza, ale… Cyrano, aby stanąć na wysokości swego ducha, wybrał floret”
( Rene Frere; tłumaczenie Z. Czajkowski)
Floret jest bronią kolną. Pole trafienia obejmuje tułów, z wyłączeniem głowy, ramion i nóg. Jako ważne liczą się tylko trafienia w ważną powierzchnię, którą we współczesnej szermierce wyznacza kamizelka metalizowana. Szermierka na florety jest umowna. Zasady te zostały wprowadzone w XVII wieku, a głównym ich celem było zabezpieczenie ćwiczących przed zranieniem twarzy, nie znano bowiem w tym czasie masek.
Polskie florecistki wywalczyły w igrzyskach olimpijskich trzy medale, w mistrzostwach świata – dziewięć, w mistrzostwach Europy – jedenaście. W kategorii do lat dwudziestu dwadzieścia dwa krążki mistrzostw świata i dziesięć mistrzostw Europy, w kategorii juniorek młodszych odpowiednio jedenaście i dwa.
Na początku lat 50. przebogatą karierę sportową rozpoczęła najpierw w Gwardii, potem w Burzy i od 1959 w Kolejarzu niezwykle pracowita i wytrwała zawodniczka, bezsprzecznie najlepsza florecistka Dolnego Śląska – Olga Walewska. Pierwsze kroki stawiała pod okiem fechtmistrza Władysława Popiela, później Jej bezpośrednimi trenerami byli kolejno Jerzy Kłosowicz, Krzysztof Głowacki i Jan Kirschke. Pierwsze radości przyszły bardzo szybko – poważny sukces w gronie seniorek – brązowy medal reprezentacji Wrocławia w mistrzostwach Polski w 1952 roku, wywalczony w towarzystwie Krystyny Lempart, Elżbiety Womplowej, Urszuli Konieczki, zawodniczki Kolejarza Liliany Zabolskiej (pierwsza zdobycz Klubu) i Haliny Drapalanki, późniejszej żony Jerzego Kłosowicza. Właśnie reprezentacje miast, a nie klubów rywalizowały w tamtym roku o medale. Zwycięstwo odniosły Katowice, prowadzone przez zawodniczkę Stali Annę Włodarczyk, wielokrotną reprezentantkę Polski i mistrzynię w latach 1952-54. W Burzy fechtowali wspólnie z panią Olgą znani radiowcy Ewa Szumańska i Andrzej Waligórski – twórca Studia 202 oraz aktor Tadeusz Szmidt. 1958 rok zaowocował czwartym miejscem mistrzostw kraju juniorek. Etatowa mistrzyni Dolnego Śląska, już w barwach Kolejarza, zajęła także wysokie - a jednak nieco pechowe - czwarte miejsce w mistrzostwach Polski w 1959 roku w Rzeszowie. Popularna Oleńka była rewelacją tego turnieju, siejąc popłoch wśród utytułowanych przeciwniczek, a w nagrodę uzyskała awans do kadry olimpijskiej przed igrzyskami w Rzymie. Liderką polskich florecistek była wówczas Sylwia Julito z Górnika Katowice, czterokrotna mistrzyni Polski, od której pałeczkę przejęła Elżbieta Cymerman z GKS, a później GKS Piast Gliwice – osiem złotych medali. Karierę Olgi Walewskiej ozdobiły występy w krajowej reprezentacji w oficjalnych meczach z Rumunią, Austrią, Czechosłowacją, NRD i Kazachstanem oraz międzynarodowe sukcesy - zwycięstwa w mistrzostwach południowej Francji po pasjonującej rywalizacji z zawodniczką gospodarzy Level, oraz w Turnieju Solidarności w macedońskim Skopje. Rok 1967 przyniósł piąte miejsce w związkowych mistrzostwach Polski, rozegranych w Kielcach, a 1968 także piąte w międzynarodowych mistrzostwach Polski w Bydgoszczy. We wspomnianym wcześniej turnieju kieleckim na szóstej pozycji uplasowała się Lidia Kotlarek, z domu Chrołówna, która wyróżniła się już w 1954 roku, kiedy to Kolejarz po raz pierwszy zwyciężył w mistrzostwach Dolnego Śląska, pokonując Gwardię 9:7. Panie Walewska i Kotlarek przez długie lata stanowiły o sile wrocławskiego zespołu, wspomagane przez Wandę Baranowską, Hannę Jezierską, Marię Ludwin, Elżbietę Kortianek i Ewę Markowską, a później przez Astrid Ostańkowicz, Danutę Przepiórę, Ewę Lewandowską-Ostańkowicz, Danutę Panek, Małgorzatę Suską, Barbarę Raziuk, Hannę Pussak, Zofię Gajos, Romanę Modrzyńską, Józefę Konopkę i najmocniejszą z wymienionych Barbarę Butkiewicz – medalistkę mistrzostw południowej Francji. Ewenementem jest kariera Magdaleny Koerber, która po odniesieniu dwudziestu zwycięstw w I Kroku Szermierczym niepokonana zeszła z planszy. Pod koniec lat 60. z przyjemnością oglądało się zajęcia z udziałem Alicji Janik, Haliny Cichoń, Barbary Okpisz, Izabeli Adamek i Danuty Tunickiej. Floretem zajmowały się również urocze córki Olgi Walewskiej Ilona i Sylwia – wszak niedaleko pada jabłko od jabłoni. Główna bohaterka tego akapitu zakończyła karierę zawodniczą w 1989 roku, oddając się całym sercem działaniu dla dobra szermierki we władzach Klubu i Dolnośląskim Związku Szermierczym, któremu skutecznie przewodzi już przez trzecią kadencję. Na podkreślenie zasługują również wieloletnie dokonania Olgi Walewskiej na niwie wychowawczej – jako dyrektor Zespołu Szkół Budowlanych obejmowała opieką wielu szermierzy, przeprowadzając przez rafy i szkoląc na znakomitych fachowców. Od lat jest głównym organizatorem klubowych rocznic, zawsze mile wspominanych sympatycznych spotkań dawnych i dzisiejszych mistrzów. W 2009 roku uroczyście obchodziliśmy jubileusz 50 – lecia działalności Oleńki w naszym klubie.
Na początku lat 70. z powodzeniem uprawiały szermierkę Ewa Parkasiewicz, Iwona Wylęgała, Aleksandra Śliwińska, Małgorzata Piasecka – wicemistrzyni Polski do lat piętnastu z 1973, Renata Piasecka – brązowa medalistka wśród juniorek młodszych z 1974 roku, Barbara Sola i Dorota Krzemińska – brązowe medalistki Ogólnopolskiej Spartakiady Młodzieży z 1973 roku, Barbara Kiela, Małgorzata Dziurawiec, Jolanta Ogórek, Iwona Walczyszyn i „Buba” Bączkowska.
W roku 1977 z inicjatywy ówczesnego wiodącego trenera Krzysztofa Głowackiego Kolejarz nawiązał współpracę ze Szkołą Podstawową nr 85. Swoją szermierczą edukację rozpoczęła klasa IV c, złożona z uzdolnionych ruchowo uczniów klas trzecich, w tym siedemnastu dziewcząt, które po rocznych przygotowaniach wzięły udział w Pierwszym Kroku Szermierczym. Najlepsza w tym historycznym sprawdzianie okazała się Ewa Mielcarek przed Izabelą Kosińską. Od tego czasu klasy sportowe powstawały corocznie, a do szkolenia włączyli się rok po roku uczeń trenera Głowackiego Zbigniew Koerber oraz Paweł Krawczyk, Stanisław Zamiar, Piotr Stasiewicz, Waldemar Krempa i Jerzy Marciniak. Ostatnia trójka to absolwenci szkoły podstawowej nr 104, w której szermierkę „zasiał” w 1971 roku trener Koerber, a więc dokonało się kolejne w klubowych dziejach przekazanie pałeczki przez sztafetę pokoleń. Jeden z wymienionych wcześniej pedagogów znany był powszechnie, jako świetny mówca. Oto próbka Jego możliwości:
Orator
…Dorodna młodzież pręży się podczas zbiórki. Nastrój znakomity, w powietrzu wyczuwalny jest głód ruchu! Nasz bohater, cedząc każde słowo, starannie objaśnia cele i zadania treningu. Zgodnie z zasadą świadomości dokonuje dogłębnej analizy poszczególnych faz ćwiczeń, ilustrując opowieść barwnymi przykładami. Na wszelki wypadek powtarza swój wywód jeszcze raz, by rozwiać ewentualnie zaistniałe wątpliwości. W tym czasie jeden z uczniów boleśnie pstryknął kolegę w ucho. Wychowawca przechodzi natychmiast do oceny tego wydarzenia. Cierpliwie uwypukla niestosowność tego typu zachowań i poleca sprawcy zamieszania podręczniki savoir vivre`u. Winowajca nieśmiało przeprasza, pech chce, że po drugiej stronie szeregu niesforni uczniowie rozpoczynają bójkę. Fakt ten stanowi asumpt do wykładu na temat bezpieczeństwa i higieny pracy w czasie zajęć, jest również znakomitą okazją do przypomnienia sobie regulaminu sali sportowej. Nieubłaganie nadchodzi czas na omówienie zajęć i młodzież z dzikim wrzaskiem wybiega. Panowie! Z kim my pracujemy?...
Na początku maja 1981 roku w Śremie odbyły się strefowe eliminacje do VIII Ogólnopolskiej Spartakiady Młodzieży. Piętnastoletnia Ewa Pokusińska ze szkoły nr 104 w towarzystwie czternastolatek z klasy sportowej szkoły nr 85: Doroty Wojnarowicz, Ewy Rudzińskiej i Jolanty Zabłudy sprawiły ogromną niespodziankę, kwalifikując się do finałowego turnieju w Tarnowie. Po zgrupowaniu w Szczawnie-Zdroju (szermierze Klubu ćwiczyli tam przez wiele lat) młodziutkie florecistki sięgnęły 1 lipca po brązowy medal spartakiadowy. W decydującym o medalu spotkaniu przegrywały 1:4, podobnie było w ostatnim pojedynku, w którym znakomicie dysponowana psychicznie Dorota Wojnarowicz wyciągnęła ze stanu 1:4 na 5:4. Zahartowane w twardym boju, wzmocnione Izabelą Kosińską, Bożeną Krysztofiak, Ewą Mońką i Lorettą Tomdio okrzepły jako zespół i w nieznacznie zmieniających się składach powiększyły medalowy dorobek Klubu w latach 80. o dwa złote krążki i jeden srebrny w kategorii juniorek, dwa złote i jeden srebrny w kategorii juniorek młodszych i jeden brązowy juniorek. Trofea indywidualne to wicemistrzostwo Polski juniorek młodszych Doroty Wojnarowicz w 1983 roku, także srebro Ewy Pokusińskiej w 1986 roku w kategorii do 22 lat i brąz Joanny Baszak w kategorii juniorek młodszych w 1988 roku. Medalistki były mocno naciskane przez ambitnie ćwiczące Katarzynę Siudakiewicz, Alicję Gawrońską, Bernadettę Wardyn i Lidię Kubaińską.
W latach 90. wartę trzymały brązowe medalistki mistrzostw kraju do lat 15 – Joanna Terlecka indywidualnie oraz zespół trenera Piotra Stasiewicza: Joanna Dławichowska, Agata Janus, Małgorzata Kinda i Iwona Siemiatycka. W roku 2000 „brązowiaczka” przywiozły z Jarosławia młodziczki, podopieczne Jerzego Marciniaka: Anna Andrzejewska, Iwona Celejewska, Aneta Świderska i Klaudia Tomkowiak. Rok później Anna Andrzejewska stała na trzecim stopniu podium piętnastolatek i na drugim razem z Pauliną Gładysz, Agatą Turbańską i Klaudią Tomkowiak. Ostatni klubowy medal naszych pań to brąz Anety Świderskiej w gronie siedemnastolatek. Paulina Gładysz dwukrotnie plasowała się w pierwszej trójce gigantycznego Challenge Vitti: trzecia w 2002 i pierwsza w 2003 roku. W tym okresie rozpoczęły w Kolejarzu naukę szermierki siostry Sylwia i Dominika Kurowskie, Katarzyna Pawełczyk, Emilia Pańko i Patrycja Mikuś – kontynuujące z powodzeniem uprawianie białego sportu w klubie Wrocławianie.
Łącznie florecistki Kolejarza wywalczyły 19 medali – dwa złote, sześć srebrnych i jedenaście brązowych.
Polacy, potęga światowego floretu, wywalczyli w igrzyskach olimpijskich osiem medali (trzy złote), w seniorskich mistrzostwach świata – dwadzieścia osiem, a w mistrzostwach Europy – trzynaście. W kategorii juniorów bilans jest następujący: jedenaście - świat i 8 -Europa. W juniorach młodszych po stronie aktywów znajdują się cztery medale mistrzostw świata.
Floreciści wywalczyli ponad połowę klubowego dorobku w turniejach rangi mistrzowskiej. Remanent w klubowym skarbcu wykazuje, iż niewiele medali w tej broni brakuje do magicznej setki. Siedmiu reprezentowało Polskę w turniejach światowych najwyższej rangi, kolejnych kilkunastu wystąpiło w seniorskich i juniorskich zawodach o Puchar Świata, często z dużym powodzeniem. Jako pierwsi zapisali się na kartach historii szpadziści, startujący we florecie niejako „przy okazji”. Jacek Dzięglewski w roku 1953 zdobył srebrny medal w mistrzostwach Polski juniorów, a Jerzy Wojciechowski uplasował się na czwartym miejscu , startując w zespole florecistów na turyńskiej uniwersjadzie w 1959 roku. W latach 50. i 60. o pozycji Kolejarza decydowali Stanisław Lubański (udany debiut w reprezentacji kraju we wrocławskim meczu juniorów Polska – Węgry), Waldemar Wyborski – lekarz medycyny, stylista Jan Kępczyk – Jego walki oglądało się z prawdziwą przyjemnością, Jerzy Kłosowicz – świetny leworęczny zawodnik o wojowniczym temperamencie i zasłużony trener sekcji, Henryk Mandera, którego specjalnością była pokazowo wykonywana zasłona czwarta, wąsko i skutecznie, kończona precyzyjną odpowiedzią, a także Grzegorz Falkowski i Jerzy Okraszewski. Miłośnicy fechtunku pamiętają z tego okresu także sympatycznego brodacza Andrzeja Dworskiego, czupurnego Jana Kirschke - świetnie biegającego na 400 metrów, pożeracza serc niewieścich Bogdana Węglińskiego, Stanisława Michalskiego, Kazimierza Banaszaka, Wiesława Niewiadomskiego – klubowego kawalarza, Ryszarda Sojkę, Konrada Ostańkowicza, Kazimierza Górniaka, Zbigniewa Koerbera, Piotra Czerniaka, Kazimierza Naczke, Mirosława Nowakowskiego, Marka Busa oraz braci Ryszarda i Kazimierza Walkowiaków. Ten ostatni reprezentował Polskę na turniejach Nadziei Olimpijskich w 1967 i 1968 roku, będąc niezwykle blisko wyjazdu na juniorski czempionat, a rywalizując między innymi z Jerzym Kaczmarkiem, Lechem Koziejowskim i Markiem Dąbrowskim – złotymi medalistami olimpijskimi z 1972 roku, mistrzowsko poprowadzonymi do zwycięstwa przez Witolda Woydę i trenera Zbigniewa Skrudlika.
Z powodzeniem startował także we florecie Wiesław Okpisz – finalista mistrzostw Polski juniorów i seniorskiej spartakiady w Gdańsku w 1967 roku.
Trzy lata wcześniej pracę trenerską rozpoczął w Kolejarzu Krzysztof Głowacki, były zawodnik Piasta Gliwice, gdzie szkolił się pod okiem trenerskiej sławy - fechtmistrza Antoniego Franza. Po rozpoczęciu studiów we Wrocławiu „składał się” przez kilka lat w barwach AZS, reprezentując barwy tego klubu na mistrzostwach świata juniorów w Kairze, by karierę zawodniczą zakończyć w naszym Klubie. Jego ostatnim sukcesem był udział w finale związkowych mistrzostw Polski. Krzysztof Głowacki przez długie lata koordynował pracę zespołu trenerów, będąc jednocześnie oddanym działaczem i pomysłodawcą turnieju dzieci i młodzików o puchar Inco. Zawody rozwijane pod szyldami Challenge Vitti i Challenge Vratislawia stały się jednymi z największych w Europie, gromadząc na starcie corocznie ponad tysiąc uczestników. Bardzo dobry kontakt Pana Krzysztofa z zawodnikami ilustruje scenka z tamtych czasów:
Nić porozumienia
…Puk, puk – stukanie do drzwi Krzysztofa Głowackiego. Proszę! Trener wyłania się zza stosu papierów, przykrytych starannie filiżankami po kawie. Sympatyczny szpadzista mający kłopot z jąkaniem nabiera powietrza – Krzysiek domyślnie przerywa – siemasz, jak zdrówko? Zawodnik potakuje, że wszystko w porządku, zadowolony że część wstępna poszła w miarę gładko i przystępuje do wyłuszczenia prawdziwych powodów odwiedzin. Krew napływa Mu do żył, oczy prawie wychodzą z orbit – jedziesz na zawody? – wpada w zdanie rozmówca – bilet kolejowy będzie jutro o 15:00. Zawodnik przyjmuje tę informację z zadowoleniem, coś Go jednak gnębi, zaczyna zbierać się do decydującej rozgrywki – klingę już Ci wypisuję – Mistrz w locie chwyta myśl petenta. Radość tego ostatniego jest dowodem, że pakiet spraw załatwiony został pozytywnie. Żegnany krótkim „trzymaj się” zawodnik rozluźniony opuszcza pomieszczenie…
W 1970 roku Wojciech Aksamit, późniejszy wysokiej rangi oficer Wojska Polskiego, już wtedy zwany Admirałem, „zamieszał” w mistrzostwach Polski juniorów w Kędzierzynie, stając na trzecim stopniu podium. Wojtek w finałowej „szóstce” jako jedyny pokonał zwycięzcę tych zawodów – Jacka Buriana, dzisiaj trenera UKS z Rudy Śląskiej, z którym nasz Klub prowadzi współpracę szkoleniową poprzez wspólne zgrupowania i konsultacje.
Lata 70. przyniosły znaczną intensyfikację szkolenia. Z jednej strony młodzi floreciści zaczęli ćwiczyć na większą niż dotąd skalę w Klubie, z drugiej zaś szermierka wkroczyła z rozmachem do szkół. Najpierw do współpracy dał się namówić dyrektor SP nr 104 – Andrzej Surówka. W 1977 roku przy wsparciu Kuratorium Oświaty i Wychowania i Szkolnego Związku Sportowego klasy sportowe powstały w SP nr 85, prowadzonej przez dyrektora Zbigniewa Trójniaka. Po Panu Zbigniewie rządy na wiele lat przejęli dyrektorzy Włodzimierz Kalitczuk i Jego zastępca Piotr Dziedzic. Pierwsze kroki na planszach zaczęli stawiać w tym okresie Krzysztof Puzianowski, Jan Godziński – dziś lekarska sława – profesor medycyny, Marek Chronowski – zawodnik z zacięciem aktorskim, którego obecne na trybunach urocze przedstawicielki płci przeciwnej niezwykle skutecznie motywowały do osiągania szczytów floretowego kunsztu, Krzysztof Smolich – elegancko odwdzięczający się sekcji wsparciem po zakończeniu kariery sportowej, Witold Szewczyk, przybyły z Opola Marek Skorupski, Rafał Jurkiewicz oraz armada z SP nr 104: Piotr Stasiewicz, Jarosław Dzikowski, Jerzy Marciniak (cała trójka została trenerami Kolejarza), Robert Trela (przez wiele lat pisał o szermierce na łamach prasy), Krzysztof Rosseger, Jacek Łasak i dzisiejszy inżynier Wojciech Pokusiński. Swoje trzy grosze w rozwój Klubu wniósł w owym czasie Marek Bus:
Selekcja
…Akcja zapięta na ostatni guzik. Anonsy prasowe, w telewizji „Znak Zorro osiąga szczyty popularności, testy przygotowane w oparciu o najnowsze zdobycze nauki. Nadchodzi godzina „0”. Tak zwany „materiał ludzki” ku zaskoczeniu szkoleniowców sprawia dziwne wrażenie, tu podbite oko, tam oczy się pocą, u innych zaś „wzrok dziki i suknia plugawa” (jakby co, to cytat z Mickiewicza). Otwieramy okno i sprawa się wyjaśnia. W piaskownicy przed Klubem toczy się walka na śmierć i życie między dwoma młodymi adeptami fechtunku, głośno dopingowanymii: „walcz, bo cię nie przyjmą” przez pokładającego się ze śmiechu wesołego klubowicza Marka Busa. Kurtyna!!!...
Srebrny medal mistrzostw Polski do lat 15 Krzysztofa Puzianowskiego (1974 rok) pozwolił uwierzyć pozostałym adeptom floretu, iż kroczą właściwą drogą – a Jemu samemu otworzył piękną karierę sportową. Trzykrotne mistrzostwo juniorów (w tym drużynowe do spółki z Janem Godzińskim i Robertem Trelą), wicemistrzostwo seniorów indywidualnie i drużynowo, dwukrotne wicemistrzostwo juniorów, wicemistrzostwo juniorów młodszych i brązowy medal drużynowo juniorów po trzech z rzędu pechowych, ale hartujących czwartych miejscach – to wyczyny krajowe. W reprezentacji Polski było też ciekawie – dwa finały mistrzostw świata juniorów (Madryt i South Bend – lata 1978 i 1979), brązowy medal drużynowo razem z Janem Godzińskim w turnieju Nadziei Olimpijskich (Opole – 1977), finały mocno obsadzonych turnieju Krajów Demokracji Ludowej (Opole – 1979 i Schwedt – 1982), Pucharu Panonii ( Sofia – 1982) , Kijowskiego Floretu (1982) paryskiego Challenge Martini (1983), dziesiąte miejsce w mistrzostwach Europy (Moedling – 1982) oraz dwa starty w mistrzostwach świata seniorów – IV miejsce drużynowo w Rzymie (1982) i VI miejsce drużynowo w Wiedniu (1983). W 1986 Krzysztof Puzianowski wyemigrował do GKS Katowice, gdzie walczył przez trzy lata i wyfedrował brązowy medal uniwersjadowy.
W 1976 roku młodzież szkolona w SP nr 104 wywalczyła I miejsce w punktacji zespołowej w mistrzostwach Polski do lat piętnastu. W finale znaleźli się Robert Trela i Jarosław Dzikowski. Ten ostatni rok później wrócił już z brązowym medalem. Pierwsze klubowe floretowe złoto przywieźli z Cetniewa Robert Trela, Jarosław Dzikowski, Krzysztof Rosseger, Piotr Stasiewicz i Jacek Łasak – wydarte przeciwnikom w maratońskich mistrzostwach Polski juniorów młodszych, trwających od rana do północy.
Jak wcześniej wspomniałem, w 1977 roku ciężar szkolenia przejęła na siebie Szermiercza Szkoła Podstawowa nr 85. W ten sposób w klasach sportowych rozpoczęło szkolenie wielu znanych w latach 80. szermierzy, jak Jacek Gaworski, Mariusz Tyczkowski, Ryszard Cała, Krzysztof Spustek, Dariusz Czudo, Mirosław Lis, Dariusz Kiełdanowicz, Paweł Jacak, Cezary Pijanka, Grzegorz Szmidt, Sławomir Pośpieszny, Robert Kleban, Sławomir Zub, Jacek Konopczak, Mariusz Andrasiewicz, Grzegorz Czepułkowski, Tomasz Kończyło, Artur Ważny, Paweł Kwieciński, Dariusz Sikora, Maciej Cipora, Artur Siudakiewicz - wzmocnionych przybyłym z Krakowa Wojciechem Ryczkiem. Dzięki nowemu zaciągowi w Klubie powstał młodziutki zespół florecistów, który medale zdobywał seryjnie. Smaczku dodawała rywalizacja dawnych wychowanków SP nr 104 z uczniami, leżącej w tak zwanym Trójkącie Bermudzkim szkoły z ulicy Traugutta. Szczególnie udanym występem był start w mistrzostwach Polski juniorów młodszych w 1984 roku (zwyciężył Wojciech Pokusiński, brązowy medal wręczono Krzysztofowi Spustkowi, piąty był Jacek Gaworski, dziewiąty Cezary Pijanka, a drużyna uplasowała się na drugiej pozycji). Wymieniona czwórka w 1987 roku razem z Ryszardem Całą wywalczyła mistrzostwo kraju juniorów, powtórzone w 1989 przez Pawła Jacaka, Cezarego Pijankę, Sławomira Pośpiesznego i Grzegorza Szmidta. W podobnych składach wrocławianie zdobyli trzykrotnie wicemistrzostwo juniorów (1985 , z Jerzym Marciniakiem w 1986, a w 1988 z Całą, Jacakiem, Spustkiem i Szmidtem), trzykrotnie wicemistrzostwo juniorów młodszych (1983, wspomniane wcześniej z 1984 roku i w 1988 roku z Mariuszem Andrusiewiczem, Jackiem Konopczakiem, Pawłem Kwiecińskim, Arturem Ważnym i Sławomirem Zubem), brązowy medal w kategorii juniorów (1988 – Konopczak, Pijanka, Pośpieszny, Sikora) i brązowy w kategorii juniorów młodszych (1987 – Konopczak, Kwieciński, Sikora, Ważny, Zub). Były również sukcesy indywidualne: mistrzostwo Polski młodzieżowców Jacka Gaworskiego, mistrzostwo Polski juniorów Krzysztofa Spustka, wicemistrzostwo Polski juniorów Wojciecha Pokusińskiego (porażka z Cezarym Siessem zaledwie 12:11), wicemistrzostwo młodzieżowców Wojciecha Pokusińskiego i wicemistrzostwo juniorów młodszych Sławomira Zuba.
Rywalizacja dwóch najskuteczniejszych w historii Kolejarza „łowców medali” mistrzostw Polski: Jacka Gaworskiego (3 złote, 9 srebrnych i 6 brązowych) i Wojciecha Pokusińskiego (odpowiednio 3, 8, 5) zaowocowała startami w reprezentacji narodowej. Wojtek wystąpił w Stuttgarcie w 1986 roku, natomiast Jacek trzykrotnie: w Arnhem, Stuttgarcie i Sao Paulo, gdzie karierę juniorską ukoronował zdobyciem piątego miejsca. Mistrzostwa Europy juniorów młodszych w Udine (1988) „zwizytował” Jacek Konopczak. W owym czasie Klub preferował ofensywną politykę startową – najlepsi mieli możliwość startów w juniorskich turniejach o Puchar Świata w Budapeszcie i Burgsteinfurcie, a dzięki klubowym kontaktom wyjeżdżali do Pragi, Drezna, Poczdamu, Berlina, Belgradu, Skopje i Kijowa. Kredyt zaufania został przez zawodników szybko spłacony poprzez liczne udane starty, z których na podkreślenie zasługuje jesienny turniej barbórkowy w Katowicach, porównany przez dziennikarzy do trzęsienia ziemi. Jacek Gaworski zwyciężył, a na trzecim i czwartym miejscu uplasowali się Wojciech Pokusiński i Ryszard Cała. W bezpośrednich pojedynkach z naszymi florecistami padły takie „twierdze”, jak Bogusław Zych, Adam Robak, Marian Sypniewski i bracia Bandachowie oraz czołówka florecistów z NRD i Węgier. W rocznym rankingu polskich klubów szermierczych, sporządzonym przez redaktora Jerzego Jabrzemskiego z Przeglądu Sportowego, Kolejarz znalazł się na czwartej pozycji za warszawskimi Legią i AZS AWF, AZS Gdańsk a przed katowickim GKS – szermierczą potęgą tamtych czasów.
W 1988 roku drużynowe mistrzostwa Polski seniorów zorganizowano we Wrocławiu. Floreciści Kolejarza w pierwszym meczu spotkali się z zawsze groźnym AZS Gdańsk (Siess, Borkowski), zwyciężając gładko 9:3. Kolejną przeszkodą był katowicki GKS (bracia Bandachowie i Puzianowski). Przeciwnik prowadził cały czas, po udanej pogoni przy stanie 7:7 pokerowa zmiana: słabnącego Ryszarda Całę wymienił Paweł Jacak, który natychmiast odwdzięczył się błyskotliwym zwycięstwem nad Krzysztofem Puzianowskim. Dało to drużynie zwycięstwo 8:7, dzięki doskonałemu bilansowi trafień. Półfinał z poznańską Wartą równie dramatyczny, po dwóch porażkach Pawła Jacaka wrócił Ryszard Cała i dwukrotnie zwyciężył. Przy stanie 8:7 dla Warty, w ostatnim pojedynku mistrz Polski juniorów, Krzysiek Spustek przegrywał z Pawłem Kantorskim 2:4. Przy szalonym dopingu publiczności, prowadzonym przez króla wrocławskich kibiców trzy czyste trafienia dla Kolejarza i zwycięstwo sześcioma przy stosunku walk 8:8. Finał z warszawską Legią - w trzech czwartych olimpijską reprezentacją Polski. Przeciwnik cały czas prowadził jedną bądź dwoma walkami, ambitna pogoń wrocławian i w końcówce 8:7 dla wojskowych. Mocno zmęczony Krzysiek Spustek poprosił o zmianę, ale zgody nie otrzymał, bowiem wypuszczenie do ostatniej walki nie rozgrzanego Pawła byłoby zbyt ryzykowne. Wyczucie w prowadzeniu zespołu zostało nagrodzone – Krzysztof pokazał nerwy ze stali pokonując Bogusława Zycha 5:0! Kolejne zwycięstwo trafieniami! Niezapomniane zawody – w finałowym meczu trzy walki wygrał Wojciech Pokusiński, po dwie „wyszarpali” Ryszard Cała i Krzysztof Spustek a raz triumfował Jacek Gaworski. Nagrodą był start w klubowym Pucharze Europy w Paryżu, zakończony dziewiątym miejscem. Bohater mistrzostw Polski Wojciech Pokusiński dwukrotnie wystąpił w turniejach uniwersjadowych, plasując się na piątym miejscu drużynowo w Duisburgu (1989) i koronując bogatą karierę brązowym medalem drużynowo, przywiezionym z brytyjskiego Sheffield (1991). Cała piątka mistrzów Polski „kręciła się” przez kilka lat w kadrze narodowej, startując w cyklu turniejów o Puchar Świata i reprezentując Polskę w meczach międzypaństwowych, między innymi w prestiżowym Pucharze Narodów w Bonn. Ryszard Cała przez kilka lat pracował w Grecji, gdzie wywalczył tytuł mistrza tego kraju, a najdłużej kontynuował przygodę z szermierką Paweł Jacak, odbywający służbę w warszawskiej Legii. Tam wywalczył kilka medali indywidualnie i w drużynie oraz dostąpił zaszczytu reprezentowania Polski na mistrzostwach świata seniorów w Atenach. Wspominając sukcesy poza Polską warto wspomnieć także o trzech medalach: złotym, srebrnym i brązowym zdobytych na międzynarodowych mistrzostwach Jugosławii przez Roberta Trelę, Piotra Stasiewicza i Krzysztofa Rossegera (Belgrad – 1980).
U schyłku dwudziestego wieku zawodnicy Kolejarza bardzo mocno liczyli się na floretowej giełdzie. Pięć tytułów wicemistrza Polski seniorów i trzy brązowe medale to zespołowe dokonania wrocławian (zamieszani w te sukcesy byli: Jacek Gaworski, Cezary Pijanka, Wojciech Pokusiński, Krzysztof Puzianowski – po powrocie z GKS Katowice, Krzysztof Spustek, Ryszard Cała, Wojciech Ryczek, Piotr Stasiewicz, Marek Jamrozy, Tomasz Kończyło, Paweł Jacak – po powrocie z Legii, Andrzej Zamłynny i Mariusz Siwek). Brązowe medale w turniejach indywidualnych wywalczyli: Jacek Gaworski i Marek Jamrozy (1995) oraz Paweł Jacak (2000). Równie dobrze było w młodszych kategoriach. Tytuły mistrzów kraju juniorów w 1993 roku należały do drużyny: Marek Jamrozy, Piotr Błaszczak, Tomasz Matuszkiewicz i Arkadiusz Przybyszewski oraz do Marka indywidualnie. W 1995 złoto wywalczył Piotr Błaszczak a w 1997 – Andrzej Zamłynny. Tytuły wicemistrzowskie wrocławscy juniorzy zdobyli trzy razy drużynowo (Mariusz Andrasiewicz, Grzegorz Czepułkowski, Jacek Konopczak, Wojciech Ryczek, Sławomir Zub, Piotr Błaszczak, Marcin Pieciuk, Marek Jamrozy i Andrzej Zamłynny) oraz trzy razy indywidualnie: Wojciech Ryczek (1990), Piotr Błaszczak (1994) i Andrzej Zamłynny (1996). Brązowe medale padły łupem Kolejarza trzykrotnie drużynowo (Piotr Błaszczak, Marcin Pieciuk, Marek Jamrozy, Arkadiusz Przybyszewski, Marcin Gliński, Paweł Kalinowski i Andrzej Zamłynny) i czterokrotnie indywidualnie: Piotr Błaszczak (1993), Marcin Pieciuk (1994), Andrzej Zamłynny (1995) oraz Paweł Kalinowski (1997). W kategorii juniorów młodszych trofea zdobywano także hurtowo: cztery złote medale (Piotr Błaszczak, Marek Jamrozy, Marcin Pieciuk, Robert Olszlegier, Rafał Szymański, Tomasz Kołodnicki, Szczepan Konopczak, Tomasz Matuszkiewicz, Arkadiusz Przybyszewski, Andrzej Zamłynny), w tym jeden indywidualnie Piotra Błaszczaka (1993), dwa srebrne: Tomasza Kończyło (1990) i Radosława Pietrusiewicza (1999) oraz dwa brązowe, w tym jeden indywidualnie Marcina Pieciuka. Nie gorzej było wśród młodzików : cztery srebrne medale i jeden brązowy (Piotr Błaszczak, Marcin Gryżenia, Tomasz Matuszkiewicz, Marcin Pieciuk, Paweł Kalinowski, Robert Dereziński, Rafał Mijalski, Maciej Westaw i Łukasz Wielkopolski).
Wspaniała passa medalowa zaowocowała występami w reprezentacji Polski. W 1991 poza wspomnianym wcześniej brązowym medalem uniwersjadowym Wojtka Pokusińskiego cieszyliśmy się takim samym osiągnięciem Wojciecha Ryczka w drużynowych mistrzostwach Europy seniorów. Mistrzostwa świata juniorów przyniosły w 1995 roku piątą lokatę Andrzeja Zamłynnego (Tournai) i w 2000 roku drużynowe wicemistrzostwo Radosława Pietrusiewicza (South Bend). Radek wywalczył także w 2000 roku czwarte miejsce drużynowo w mistrzostwach Europy juniorów (Antalya). W 1995 roku Jacek Gaworski wystąpił w mistrzostwach Europy seniorów, wchodząc do „trzydziestki dwójki”. W 1998 roku z dobrej strony pokazał się Mariusz Siwek – czwarty drużynowo w Światowych Igrzyskach Młodzieży w Moskwie.
Osobny rozdział należy się najbardziej utytułowanemu floreciście Klubu – Piotrowi Błaszczakowi. Uprawianie sportu zaczął od piłki nożnej (Pafawag i Śląsk), później przekonał się do szermierki. Bardzo szybko awansował do czołówki krajowej. Mistrzem Polski został sześć razy, wicemistrzem – cztery, brązowe medale zdobył także cztery. Posiadał świetne predyspozycje psychiczne, na wzór aktora potrzebował widowni i oprawy podczas zawodów – w czasie finałów, gdy innym drżały kolana, wznosił się na wyżyny swoich możliwości. Mistrz tak zwanych „wrzutek”, niezwykle trudnych do obrony. Zadebiutował na mistrzostwach świata juniorów młodszych w Bonn w 1992 roku. Zajął 34 miejsce, wrócił wściekły z oświadczeniem: za rok wygram! Rok później w Denver był o jedno trafienie od spełnienia marzeń: pojedynek do dwóch wygranych walk z Włochem Mateo Zennaro przegrał 2:1, wygrywając w pierwszej walce 5:1 i posiadając szermierczego „meczbola” przy stanie 5:5. Po zdobyciu wicemistrzostwa świata w kolejnym roku, już w kategorii juniorów wywalczył brązowy medal. Start w mistrzostwach świata w Meksyku poprzedził między innymi trzecim miejscem w turnieju o Puchar Świata w Heilbronn, gdzie w walce o „czwórkę” pokonał lidera światowej klasyfikacji Włocha Lorenzo Taddei. Rok później był już drugi, po porażce z kolejnym włoskim florecistą Salvatore Sanzo 15:13, na niezwykle mocno obsadzonym turnieju o Puchar Świata w Budapeszcie. Świetne występy juniorskie i finały krajowych turniejów klasyfikacyjnych spowodowały awans do kadry narodowej seniorów. Na tydzień przed paryskimi mistrzostwami świata juniorów Piotrek wyjechał z „dorosłą” reprezentacją do Budapesztu. W czasie powrotu z zawodów mikrobus szermierzy zderzył się czołowo na „zakopiance” z samochodem ciężarowym Jelcz – chłodnia. W wyniku odniesionych w wypadku obrażeń śmierć poniósł wielokrotny reprezentant Polski Bogusław Zych, a Piotr doznał zwichnięcia lewego stawu biodrowego i skomplikowanego złamania prawej nogi. Zawodnik, wykazując wielki hart ducha wrócił po długim leczeniu na planszę, lecz dawnej formy nie odzyskał. W 1993 roku Piotra Błaszczaka uznano za odkrycie roku w plebiscycie „Słowa Polskiego”, został On również laureatem konkursu Kuriera Polskiego „Supertalent – Junior roku 1993”, obok między innymi Małgorzaty Dydek i Tomasza Sikory. Ten sam rok przyniósł Kolejarzowi trzecie miejsce w klasyfikacji Polskiego Związku Szermierczego, najwyższe w dziejach Klubu.
Pięćdziesięciolecie Kolejarza zostało uczczone brązowym medalem młodzików (Tomasz Gmerek, Konrad Krepa, Grzegorz Zioła, Łukasz Wielkopolski). Rok później „blachę” z tego samego kruszcu przywiózł z Opola Paweł Szumielewicz.
W 2002 roku nastąpił klubowy rozłam. Trenerzy Krzysztof Głowacki i Piotr Stasiewicz, wraz z dużą grupą zawodników, odeszli z sekcji, zakładając klub „Wrocławianie”. Z powodu trudnej sytuacji finansowej działacze zmuszeni zostali do sprzedaży dolnej sali, co pozwoliło na spłacenie długów oraz modernizację klubowego hoteliku, zarabiającego na działalność sportową. Nauka walki na florety zaczęła się znowu od podstaw, a co oznacza przerwanie ciągłości szkolenia, tego wtajemniczonym nie wyjaśnia nie trzeba…
W roku 2003 Miłosz Nuckowski wygrał roczną klasyfikację młodzików, a Piotr Kolec triumfował w kategorii dzieci. „Nucek” w towarzystwie Michała Puzianowskiego, Krzysztofa Przyszlaka i Rafała Więckiewicza sięgnął po brąz w rywalizacji piętnastolatków, indywidualnie „Puzian” także był trzeci. W latach 2004 – 2005 Michał Puzianowski kontynuując rodzinne tradycje wywalczył brązowe medale mistrzostw Polski juniorów młodszych oraz bardzo udanie zadebiutował w Mistrzostwach Europy juniorów, wchodząc do „szesnastki” indywidualnie i walnie przyczyniając się do zdobycia przez Polaków tytułu wicemistrzowskiego drużynowo. Miłosz Bies w 2005 roku wygrał roczną klasyfikację na najlepsze dziecko w kraju.
Największym osiągnięciem roku 2006 był brązowy medal mistrzostw uczniowskich klubów sportowych w kategorii młodzików (Piotr Kolec, Filip Sidorowicz, Miłosz Bies, Michał Popiel). W 2007 roku Piotr Kolec stał na trzecim stopniu podium mistrzostw Polski do 15 lat, takie same miejsce wywalczyli młodzicy w mistrzostwach UKS (Miłosz Bies, Michał Popiel, Andrzej Rządkowski i Dominik Samorek). Miłosza Biesa sklasyfikowano na drugim miejscu w klasyfikacji trzynastolatków, natomiast wśród dzieci Andrzej Rządkowski i Dominik Samorek uplasowali się odpowiednio na drugim i czwartym miejscu.
2008 rok przyniósł wicemistrzostwo Polski do lat piętnastu, wywalczone w Obornikach przez zespół: Piotr Kolec, Michał i Miłosz Biesowie oraz Michał Popiel. Wzór pracowitości , Andrzej Rządkowski, walczył w szesnastu finałach, czternastokrotnie stał na podium i zwyciężał dziewięciokrotnie. Zdecydowanie wygrał roczną klasyfikację internetowej redakcji Mat – fencing o tytuł najlepszego dziecka Polski oraz został laureatem plebiscytu Słowa Sportowego na najlepszego ucznia – sportowca Dolnego Śląska. Mateusz Dorochowicz zajął szóste miejsce w rankingu Mat - fencing, a w kategorii młodzików Michał Bies i Dominik Samorek zajęli piąte i siódme miejsce. Oto dwie scenki z treningu, podkreślająca ostrą rywalizację młodych zawodników:
Meandry dydaktyki
…Dwunastoletni Dominik, po powrocie z zimowiska, wygrał ze swoim głównym rywalem, jedenastoletnim Andrzejem, zadziwiająco gładko 5:0 i 5:1. Badam sytuację i przepytuję Andrzeja: czy Ty czasem nie zacząłeś chodzić na dziewczyny? Nie! – brzmi jednoznaczna odpowiedź. Ale ja zacząłem – wtrąca Dominik…
Niesprawiedliwość sportu
Trzech na trzech na małe brameczki – świetne uzupełnienie treningu szermierczego, doskonalące orientację ruchowo – przestrzenną. Kadra szablistów pod wodzą Jerzego Pawłowskiego pokonała onegdaj kadrę piłkarzy, stosując oryginalną taktykę. Poniżej opis z naszego podwórka…
Kondziu, alias Maradona z Kamieńca, z niebywałym impetem rozpoczyna grę. Balansem ciała wkręca w ziemię dwóch obrońców, zwodem kładzie na ziemię bramkarza i strzela z prędkością 237 km/h. Piłka odbija się od poprzeczki i trafia w plecy Andrzeja, oglądającego z olbrzymim zainteresowaniem gołębie zaloty za oknem, zawodnika z twarzą niewiniątka, obdarzonego jednak instynktem kilera. Po rykoszecie zwolna przekracza linię bramkową. 1:0. Nie speszony mistrz żonglując na przemian głową, barkiem i kolanem mija oniemiałych przeciwników i składa się do nożyc z przewrotką. Poezja techniki! Piłka z ogromną siłą trafia w słupek, a potem w głowę Andrzeja, który właśnie przed chwilą potknął się o własną nogę. 2:0. Nasz bohater z troską wysyła ostrą reprymendę swoim partnerom – „sam nie wygram”. Z jeszcze większą pasją rusza do natarcia, jego obraz dzięki niesamowitej szybkości zlewa się z piłką w barwną plamę i nagle, nie uwierzycie p o d a j e na skrzydło. Zaskoczenie jest niebywałe – to niewiarygodne zagranie zaskakuje wszystkich łącznie z podającym, z wyjątkiem Andrzeja, który je przytomnie przechwytuje i usiłuje podać do kolegi. Źle trafia w piłkę, która leniwym rogalem wpada do bramki. 3:0.
Końcowy wynik 15:1, statystycy wyliczyli, że Kondziu przez 93% czasu był w posiadaniu „skóry”, a honorową bramkę zdobył w ostatniej sekundzie, kiedy wszyscy gracze pokładli się ze śmiechu na boisku.
W 2009 brązowy medal z mistrzostw Europy juniorów młodszych przywiózł Piotr Kolec. Ten sam zawodnik podczas mistrzostw Polski juniorów w Krakowie został uhonorowany nagrodą fair play za sportową postawę. Ryszard Cała przypomniał o swoim wielkim talencie złotym medalem mistrzostw Polski weteranów. Rok jubileuszu zaowocował brązowym medalem Miłosza Biesa w mistrzostwach kraju juniorów młodszych oraz udanymi startami Andrzeja Rządkowskiego, Dominika Samorka, Michałów Biesa i Popiela, Mikołaja Sowy, Mateusza Dorochowicza, Ireneusza Gościńskiego, Filipa Boratyna, Kacpra Szczypińskiego i Witolda Frącka, od których w dalszej perspektywie zależeć będzie przyszłość męskiego floretu.
Floreciści klubu wywalczyli w mistrzostwach Polski dziewiętnaście złotych , trzydzieści cztery srebrne i trzydzieści dwa brązowe medale, w sumie osiemdziesiąt pięć krążków.
Mam nadzieję, że fantazyjny klubowy okrzyk imitujący rozpędzoną lokomotywę „szu, szu, szu – uuuuuu… dalej będzie pobrzmiewał na planszach, a para nie pójdzie w gwizdek. Ukłony dla wszystkich osób związanych z naszym Klubem Zbigniew Koerber